W bijatyki gram od święta. I takie też nadeszło, gdy jedna z najważniejszych dla mnie serii gier dostała swojego dwuczęściowego spin-offa, reprezentującego ten arkadowy gatunek. Dlatego w tym tekście nie ocenię mechaniki gry i nie będę w stanie wskazać czy to tytuł dla kogoś, kto serii nie zna ale lubi „nawalanki”. Ten tekst jest pisany przez fana Persony 3 i 4, więc o rozgrywce będzie niewiele a skupię się raczej na analizie innych jej elementów i tego, co wnosi do uniwersum. Jak to przy wpisach o serii Persona, pozostanę przy angielskich nazwach. I ostrzegam przed spoilerami, jeśli nie graliście a jesteście fanami serii to powiem wam w skrócie, że warto.
Przy zakupie Persony 4 Arena i Areny Ultimax skupiłem się na tym co ma do zaoferowania historia. I dlatego został przeze mnie ograny głównie Story Mode, który oferuje łącznie kilkanaście godzin zabawy. W Personie 4 Arena każda z postaci doczekała się swojego wątku, które połączone ze sobą stanowią niezwykle interesującą całość. Niestety sposób prowadzenia fabuły zmusza do przebijania się przez niemal identyczne wątki. Dla przykładu podam wątki Yu, Yosuke, Chie, Yukiko, Teddiego i Kanjiego. Prócz początku wszystkie są takie same i nie wnoszą nic nowego do historii. Dopiero wątek Naoto zgrabnie połączył z wydarzeniami gry postacie z Persony 3.
Arena Ultimax posiada dwa epizody (po jednym dla ekip z P4 i P3), nie wliczając do tego Epizodu Adachi, który uzupełnia historię ekipy z Persony 4 i jest do pobrania w formie płatnego DLC. Każda z historii ma swoje własne drzewko fabularne, przez które przewijają się wszystkie postaci. W drugiej części fabułę zaserwowano w zdecydowanie lepszy sposób, nie zmuszając nas do przeżywania praktycznie tego samego. Warto napisać, że posiadacze dwójki mogą kupić DLC, zawierające story mode jedynki.
Spora dawka muzyki to dobrze znane nam utwory z poprzednich gier, a te nowe utrzymane w tonie serii (łącznie z tradycyjnymi, łamano-angielskimi openingami). I nie można nie wspomnieć o świetnej piosence końcowej w pierwszej Arenie i intrze Areny Ultimax, który na chwilę obecną uznałbym za najlepszy opening w serii. Persona 4 Arena pozwala na wybór japońskiego i angielskiego dubbingu. Co samo w sobie jest super i nieraz narzekałem na brak takiej opcji w trójce i czwórce. Aktorzy spisali się znakomicie, mowa tu o wersji oryginalnej, bo właśnie na japońskie głosy się zdecydowałem. Zwłaszcza Ayana Taketatsu w roli Labrys. Arena Ultimax takiego wyboru już mi nie umożliwiła. Jedyną opcją jest wyłącznie język angielski. Dubbing w obu grach trzyma poziom ale niestety nie wszyscy anglojęzyczni aktorzy, którzy podkładali głosy pod postacie w trójce i czwórce, robią to i w tych grach.
Jak wspomniałem we wstępie, zaczynam od tego momentu Spoiler Zone, więc jeśli masz zamiar zagrać i poznać historię samemu, to ostatni moment żeby zamknąć tę stronę. Jeśli jednak nie planujesz grać, gry możesz zaliczyć do ukończonych lub po prostu masz to gdzieś – zapraszam.
Zacznę od Labrys i jej historii. Kiedyś natknąłem się na jakieś spoilery, więc od początku wiedziałem, że to siostra Aigis. Sam jej wątek był dosyć przewidywalny, a mimo wszystko poruszył mną. Może dlatego, że przewodnicząca rady studenckiej od początku wzbudziła moją sympatię. W dodatku wygląda niesamowicie, jej design jest cudny. Zakończenie całej historii było oczywiste, ale i tak w momencie jej ucieczki kibicowałem jej. I poczułem niesamowity sentyment, gdy znalazła się na plaży. Na tej samej plaży, na której protagonista Persony 3 po raz pierwszy spotkał Aigis. To jeden z tych momentów, gdzie przywiązanie do postaci owocuje i wywołuje niesamowite emocje.
Żebyście lepiej mogli mnie zrozumieć to zdradzę, że w uniwersum Persony najłatwiej identyfikować mi się jest właśnie z bohaterem trójki. Protagonista czwórki utrwalił się w mojej głowie jako Yu Narukami – ten z serii telewizyjnej. Poza tym w Personie 4 Arena bohater czwórki ma zachowane imię i charakter z anime. Z kolei protagonista trójki był zawsze taki, jakim go sobie wymarzyłem, był „mój”. Sam mu nadałem imię i ukształtowałem charakter. Właśnie dlatego najłatwiej mi się utożsamić z nim. Zwłaszcza, że w Arenie gdy jest wspominany, to używa się zwrotu „on”. Poza tym totalnie nie trawie jego wersji animowanej z filmu kinowego.
W pierwszej Arenie największą ciekawość wzbudziły u mnie wątki postaci z trójki. Zwłaszcza Aigis i Mitsuru. Ta druga zrzekła się praw do przywództwa grupie Kirijo i założyła specjalna jednostkę do załatwiania spraw związanych z cieniami – Shadow Operatives. Aigis jest jej stałym członkiem a reszta SEES należy do zespołu pomocniczego, wzywanego w nagłych sytuacjach. Akihiko i Fuuka pojawiają się w Inabie na prośbę Mitsuru, by pomóc jej w znalezieniu skradzionego grupie Kirijo towaru. W Arenie Ultimax do reszty dołączają Yukari, Junpei, Ken i Koromaru. Ekipa z trójki w komplecie. No prawie…
Jak już jestem przy brakującej części SEES, bohaterze trójki, to nie sposób nie wspomnieć o Elizabeth, która jest jedną z moich ulubionych postaci uniwersum. Jej historia w Arenie zdradza powód, dla którego opuściła Velvet Room. Była podopieczna Igora-z-długim-nochalem szuka sposobu, by uwolnić protagonistę Persony 3 od jego losu. Oprócz tego to cały czas sympatyczna Elizabeth, która nieraz ma problem z doborem słów i zawsze chętnie podda próbie posiadaczy Person. W czasie jej pobytu w świecie telewizora ponownie spotka Aigis i pozna Yu. Fabularnie jest to najsilniejsza postać jaką spotkamy w tej grze. Bawiło mnie niesamowicie, że nawet po przegranej walce leżała sobie na ziemi jak gdyby nigdy nic i za nic miała sobie zasady Grand Prix. Podobało mi się też zakończenie jej historii, czyli rozpoczęcie jej własnej podróży („Journey”). W Arenie Ultimax nie dostała własnego story mode, przewija się przez kampanię obu ekip, jednak nie wnosi to nic szczególnego do jej podróży. Najchętniej to bym zobaczył zupełnie osobnego spin-offa z Elizabeth w roli głównej. Tym bardziej, że w true endingu Areny Ultimax Margaret wspomina, że jej siostra sama może skończyć jako gość w Velvet Room. Jak bardzo bym to chciał zobaczyć! Marzy mi się jRPG, skupiony na poszukiwaniach Elizabeth i z Labrys jako postacią grywalną.
Najwięcej przyjemności sprawiały mi spotkania bohaterów z obu gier. Bohaterowie świetnie się ze sobą dogadywali. A to dzięki temu, że żadna z nich nie straciła swojego charakteru i uroku. Każdy pozostał sobą. Jak to w Personie, siła gry ukryta jest w postaciach i ich relacjach. Gdyby jakakolwiek część nie poruszała wątków interpersonalnych, to nie byłaby sobą. I za to uwielbiam tę serię.
Kilka słów o finale Areny Ultimax i o postaci z nim powiązanej. Motywacja i cel Sho Minazukiego totalnie do mnie nie przemówiła, choć podobał mi się pomysł z drugą osobowością, wywołaną wszczepieniem Plume of Dusk. Bardziej chodzi mi o sam zamysł wątku głównego. Byłem nim i zakończeniem lekko zawiedziony, ale wyłącznie z własnej winy bo spodziewałem się czegoś ciekawszego. Po sięgnięciu w historii po motywy Persony 3 (Tartarus, Ikutsuki, atmosfera Dark Hour) liczyłem na jakieś nawiązania do Nyx i bohatera trójki. Walka w finale z potężnym bytem była czymś typowym dla serii ale nie wywołującym większych emocji. Nie kupuję za to totalnie robienia kopii użytkowników Person, wraz z ich Personami, z cieni. Niby ma to jakiś sens, bo skoro oddano charakter to i kopia mogłaby teoretycznie używać Persony, ale po prostu nie jestem przekonany co do tego pomysłu.
No i sam czerwonowłosy debiutant w uniwersum. Minazuki został pochłonięty przez Hi no Kagutsuchiego, więc pozostał sam Sho, którego osobowość sprawia, że go nie znoszę. Koleś cały czas gada o mordowaniu, przejawia skłonności psychopatyczne a mimo to pozwolono mu uciec. Ciekaw jestem, czy jego wątek będzie jeszcze jakoś kontynuowany, bo można podejrzewać, że skończy jako gość w Velvet Room. Bardziej do gustu przypadł mi finał Episode P3, gdzie to Labrys na koniec zmierzyła się z Sho i nawiązała z nim więź. Biorąc pod uwagę jej historię, to po prostu bardziej mi tam pasowała, mogła zrozumieć uczucia przeciwnika i jego samotność. Ale raczej kanoniczny jest true ending z Yu. Jeśli w ogóle to będzie miało jakieś znaczenie w przyszłości dla uniwersum.
Po Persone 4 Arenę i Arenę Ultimax powinien sięgnąć każdy, który w jakimś stopniu przywiązał się do postaci z trójki i czwórki. Uniwersum zostało rozszerzone o nowe postacie(Labrys i Sho Minazuki) oraz zakorzeniło inną(Theodore) i dodało zupełnie nowy wątek. Dowiadujemy się co działo się z bohaterami Persony 3 przez te kilka lat, a przede wszystkim gra serwuje dużą dawkę emocji. Jak wspomniałem Persona jest dla mnie ważną serią i czuję się emocjonalnie związany z nią, jak i z bohaterami. Przerywniki animowane są naprawdę ładne i aż szkoda, że jest ich tak mało. Gry co prawda mają kilka baboli, jak na przykład tekst zlewający się z tłem, ale nie jest to nic, co wpływa mocno negatywnie na odbiór. Chętnie zobaczyłbym anime na podstawie tych gier, które uporządkowałoby historię i nadało jej jasny, kanoniczny przebieg. I chciałbym więcej takich spin-offów. Gra rozszerzyła uniwersum i mam cichą (choć złudną) nadzieję, że wątki poruszane tutaj będą miały też jakieś odzwierciedlenie w nadchodzącej piątce. Labrys i Shadow Operative w Personie 5? Brzmi nieźle. Choć podejrzewam, że nowa, duża odsłona serii będzie pozostawiona sama sobie, tak jak było z czwórką, a wszelkiego mieszania można się spodziewać przy okazji spin-offów takich jak Arena.